Wypożyczalnia samochodów – Poznań

– Miałem pewien problem – wyznaje pan Witek. – Byłem spłukany, a potrzebowałem samochodu. Byłem wtedy w Poznaniu. Nie miałem nikogo tam kto mógłby mi auto pożyczyć, a na myśl o wypożyczalni samochodu w Poznaniu kilka razy otwierałem portfel, tak jakby to był Kraków. Pech bowiem chciał, że dopiero za kilka dni miałem otrzymać przelew zza granicy, z której dopiero co przyjechałem.

Pan Witek udał się jednak, jak opowiadał, do jednej z wypożyczalni, opowiadając właścicielowi na temat sytuacji. Ten natomiast wcale go nie zbył. Wręcz przeciwnie.

– Właściciel firmy zabrał mnie na parking za biurem, gdzie stała stara mazda 323P. Mówiąc „po tygodniu 1000 złotych i będziemy kwita”.

Panowie sporządzili stosowną umowę i pan Witek mógł mieć transport, gdyby nie jeden niuans, który go trapił, a mianowicie klauzula przewidująca spore koszty na wypadek jakichkolwiek zmian w kondycji auta.

– Nie powiem, miałem „pietra” – wyznaje. – Coś za gładko wtedy poszło i miałem wątpliwości. Ale przystałem i podpisałem co trzeba.

Na szczęście nic złego się nie wydarzyło. Był to jednak tydzień, jak zwraca uwagę pan Witek, jeden z najgorszych jakie miał dotąd po powrocie z zagranicy do kraju, bowiem była to zwykła nieufność.