Plandeki na samochód

Nie ma chyba nic gorszego niż skrobanie samochodu z warstwy zamarzniętego śniegu. Tak, zgadza się – to wariant najbardziej pesymistyczny, gdy rano zaspani chcemy do pracy, a tu skrobanie. W dodatku ziąb, a my skazani na rozgrzewkę syberyjską, rodem z najlepszych kart Sołżenicyna. Bo czyż nie jest to czasem sytuacja, w której czujemy się bezradni i zdenerwowani jednocześnie?

Tak. Nawet gdy udaje się, to podobne chwile w cyklu codziennym lub nawet cotygodniowym mogą poprowadzić nas do konkluzji, że trzeba temu jakoś zaradzić. I za pewne jest sposobów przynajmniej trzy. Pierwszym z nich jest woskowanie auta, by śnieg spływał po dobrze naoliwionej powierzchni. Druga sprawa to wynajem garażu, niestety – koszt plus nie wiadomo, czy garaż nie będzie zbyt daleko od naszego mieszkania. Wreszcie trzecia sprawa, i tutaj najważniejsza, a mianowicie plandeka.

Okrywanie samochodu plandeką ma głęboki egzystencjalny sens. Oto jest coś co można ściągnąć o każdej porze doby, razem ze znienawidzoną warstwą śniegu. Kwestia może dotyczyć jeszcze kosztu, wcale nie wygórowanego, bowiem w stosunku do trudów skrobania niektóre inwestycje, zwłaszcza ta, jest po prostu bezcenna, i już.