Pomoc drogowa – Warszawa

Rozmawiamy z właścicielem pomocy drogowej, firmy kooperującej z assistance jednej z firm ubezpieczeniowych. Pan Mirek jest niekiedy bardzo zajęty, innym razem trafiają się w pracy spore przestoje.

– Obsługiwałem kiedyś razem z kolegami spod Warszawy efekt większego zajścia, mającego miejsce na trasie krajowej. To było na obwodnicy, na nowym dwupasie. Była późna jesień, padał śnieg. Facet wjechał w materiały budowlane służącym technikom do budowy na tamtym odcinku trasy ekranów dźwiękochłonnych. Facet wjechał w te betony, bo nie było oznaczenia, które prawdopodobnie „zdmuchnął” wcześniej jakiś większy pojazd. Więc facet wjechał w to, a w faceta inna osobówka, natomiast w te dwie osobówki bud, w którego z kolei ciężarówka.

Przyjechała policja, aby ustalić co się stało i „rozliczyć” kierowców – dowiadujemy się od pana Mirka. Okazało się, że winnych nie było wśród kierowców, byli za to odpowiedzialni za złe doglądanie odpowiednich zabezpieczeń.

– No i proszę sobie wyobrazić, że ubezpieczyciele podwykonawcy odpowiedzialnego za to wszystko po prostu zawiedli, bo okazało się, że były dwie firmy i obie umywały ręce do upadłego, by w końcu sprawa trafiła do sądu za sprawą pozwu zbiorowego poszkodowanych.