Odszkodowania za wypadek komunikacyjny

Pan Marek poruszał się swoim samochodem osobowym trasą S1, do Cieszyna. Droga szeroka, dwupasmowa, ale późna jesień i mocno prószył śnieg, więc jechał dość pomału pasem zewnętrznym. Nagle, tuż przed nim wyrosły różne rozrzucone na drodze, jak się później okazało, przedmioty gumowo – stalowe. Wjechał w ten bałagan ledwo ratując się przed wjechaniem w stosy poukładanych dalej betonów. Jak utrzymywał później, „gumy strzelały w powietrzu, gdyż wyskoczyłem na podstawach uszkodzonego ogrodzenia zwężającego”. Zatrzymał się i niezwłocznie wysiadł po to, aby biec do tyłu z latarką, ponieważ przypomniał sobie od razu, że jadą w tym kierunku tiry, które wcześniej wyprzedzał. Świecił latarką pulsacyjnie gdy ciężarówki nadjeżdżały, na szczęście na ten widok pierwszy kierowca z całego korowodu błysnął na to długimi z góry i wyhamował, a za nim reszta.

Okazało się, że pas zewnętrzny był zablokowany budową ekranów dźwiękochłonnych, natomiast feler polegał na uszkodzonej sygnalizacji zwężenia, co w wymienionych trudnych listopadowych warunkach poskutkowało wypadkiem pana Marka. Oczywiście potrzebował policji i lawety. Następny był kontakt z GDDKiA, który zaowocował ustaleniem podwykonawcy i jego ubezpieczyciela, dane których podał GDDKiA. Kompletna Dokumentacja z wypadku trafiła wkrótce do podanego ubezpieczyciela, aby po pół roku okazało się, że ubezpieczyciel to niewłaściwy, więc Marek polecił przesłać dokumentacje do właściwego ubezpieczyciela podwykonawcy robót. Również wkrótce natomiast okazało się po raz kolejny, że dokumentacja zaginęła gdzieś pomiędzy ubezpieczycielami.